Msza Święta o uzdrowienie. Przeczytaj świadectwa i wprowadzenie.
Msza św. z modlitwą o uzdrowienie jest sprawowana w naszym kościele w każdą drugą niedzielę miesiąca (oprócz wakacji) o godz. 18:00 pod przewodnictwem księdza proboszcza Piotra Główki.
Przed mszą można włożyć do koszyka pod chórem własne intencje, które są polecane Bogu w modlitwach. Do drugiego koszyka wkładamy podziękowania za uzdrowienia.
Po mszy świętej prowadzona jest przed Najświętszym Sakramentem modlitwa uwielbienia Pana połączona z modlitwą o uzdrowienie duchowe i fizyczne. Następnie ksiądz błogosławi indywidualnie Najświętszym Sakramentem uczestników modlitwy. Przewidziana jest także modlitwa wstawiennicza dla osób, które o nią poproszą.
Modlitwa prowadzona jest przez grupę Odnowy w Duchu Świętym „Dobry Pasterz” przy naszej parafii i grupy charyzmatyczne dekanatu legionowskiego oraz z Warszawy. We mszy św. i modlitwie o uzdrowienie uczestniczy muzyczna Dekanalna Diakonia Uwielbienia „Tchnienie Ducha”.
Świadectwa uczestników
- Rok temu w październiku 2023 roku na modlitwie o uzdrowienie padło słowo poznania: Osoba, która ma problem z lewą stopą i obwinia lekarzy, że nic nie zrobili, została uzdrowiona. Dziś składam świadectwo oraz dziękuję Ci Jezu, że uzdrowiłeś moją stopę i nie czuję teraz bólu.
- Dziękuję za uzdrowienie krtani oraz uzdrowienie Emilki z krwotoków.
- W maju 2024 roku uczestniczyłam we Mszy św. i modlitwie o uzdrowienie. Dostąpiłam łaski i Pan Jezus uzdrowił mnie ze strasznych bólów żołądka, na które cierpiałam od około dwóch lat. Jezus więc żyje i uzdrawia jak dwa tysiące lat temu. Niech będzie uwielbiony Pan i Jego miłosierdzie.
- Dziękuję Bogu za powrót do zdrowia po zwale serca.
- Rok temu w październiku 2023 roku na modlitwie o uzdrowienie padło słowo poznania: Osoba, która ma problem z lewą stopą i obwinia lekarzy, że nic nie zrobili, została uzdrowiona. Dziś składam świadectwo, że tak się stało. Dziękuję Ci Jezu, że uzdrowiłeś moją stopę i nie czuję teraz bólu.
- Świadectwo z Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie. Mam na imię Dorota. W tej parafii zamieszkałam jeszcze przed jej powstaniem. W czasie tworzenia się parafii zawiązała się, chyba jako pierwsza, Wspólnota Krwi Chrystusa, której członkiem jestem do dnia dzisiejszego. Przechodząc do tematu muszę się przyznać, że jestem bardzo sceptyczna, jeśli chodzi o zbiorowe modlitwy o uzdrowienie takie jak: modlitwa wstawiennicza nad chorym, lub modlitwy w czasie Mszy św. lub nabożeństwa. Uważam, że takie akcje mogą być tak emocjonalne psychicznie, że dają tylko pozorne efekty uzdrowienia. Doświadczenia innych mówią, że na łaskę uzdrowienia trzeba długo pracować, bardzo ufać Bogu i nie schodzić z tej drogi, czego ja nie potrafię. Choć wyglądam na osobę zdrową, wcale tak nie jest. Moja choroba jest dokuczliwa i objawia się cyklicznie, co przypomina jakiś ciąg matematyczny. Wtedy wycofuję się z życia, dopada mnie smutek, niechęć do wszystkiego i bierność. Z początkiem czerwca tego roku miałam planowy wyjazd do sanatorium, a moja choroba trwała w najlepsze od kilku miesięcy. Przerażała mnie myśl o ewentualnej konieczności odwołania wyjazdu, co zdarzyło się już dwa razy w poprzednich latach. Z wołania do Pana Boga też zrezygnowałam nie wierząc, by modlitwa odniosła skutek i biernie czekałam na rozwój wydarzeń. W którąś niedzielę maja wzięłam udział w ostatniej niedzielnej Mszy Świętej nie wiedząc, że będzie to Msza z modlitwą o uzdrowienie. Gdy w czasie Mszy św. ksiądz wezwał osoby chore do podniesienia ręki – ja jej nie podniosłam. Gdy prosił, by położyć rękę na ramieniu chorej osoby – ja jej nie położyłam. Patrzyłam tylko ze współczuciem na chorą kobietę przede mną, wstawiając się w duchu za nią, a potem bez większego przekonania poszłam z innymi w procesji po indywidualne błogosławieństwo. W kolejnych dniach ku mojemu zdziwieniu choroba przygasła, jakby wyczerpała się. 1-go czerwca, jeszcze pełna obaw powrotu choroby, wyjechałam na rehabilitację nad morze. Przez cały okres wypoczynku zdrowie mnie nie zawiodło. Dopiero po pewnym czasie zdałam sobie sprawę, że uzdrowienie przyszło po tej szczególnej modlitwie wstawienniczej. Nie wiem czy już na stałe, bo moja choroba odnawia się cyklicznie, ale dziękuję Bogu, gdyż właśnie czerwiec był mi potrzebny na, od roku zaplanowany wyjazd leczniczy. Pytałam siebie samą, jak to się stało, że przy moim powątpiewaniu w moc modlitwy – kryzys ustąpił?W tym celu sięgnęłam do nauczania św. Pawła, który mówił: „ZA ŁASKĄ BOGA JESTEM TYM, CZYM JESTEM” 1 Kor. 15,10a. Za św. Pawłem świadomie przyjęłam, że moje bierne zachowanie było łaską na czas choroby, by zrozumieć, że Bóg jest dawcą darów według własnego upodobania, niezależnie od mojej gorliwości w modlitwie. I w tym właśnie Bóg jest wyjątkowy i to jest w Nim najcudowniejsze. Mój wniosek: Bóg potrzebuje mojej współpracy przez zaufanie i wiarę. Bez mojego głośnego wołania On wie jednak jak, kiedy, albo czy w ogóle mnie obdarować, ale zawsze powinnam Mu ufać.
- Na imię mam Beata, od 3 lat posługuję w Dekanalnej Diakonii Uwielbienia czyli posługuję śpiewem. W drugą niedzielę czerwca jak co miesiąc odbyła się Msza Święta a po niej Modlitwa Wstawiennicza z prośbą o uzdrowienie. Pod koniec tej Modlitwy usłyszałam prorocze słowa wśród wielu innych, że Pan Jezus uzdrawia osobę, która ma guzki na tarczycy. Specjalnie nie przejęłam się tym, choć od dłuższego czasu miałam guzki na tarczycy, w końcu padały tu słowa o uzdrowieniu z różnych chorób. Zaśpiewaliśmy ostatnią pieśń podczas tej modlitwy i wróciłam do domu.Następnego dnia w poniedziałek musiałam pozałatwiać dużo różnych spraw, więc nie myślałam o tym co usłyszałam w niedzielę. Przyszedł wtorek tego dnia miałam kontrolne badanie USG tarczycy przed wizytą u endokrynologa. Pan doktor wykonując to badanie mocno się nad czymś zastanawiał (poprzednie badanie wykonywał ten sam lekarz) i w końcu mówi, że musiałam wypić dużo wody święconej. Pomyślałam: ale dowcipniś i zapytałam dlaczego? Odpowiedział: bo nie ma pani tych guzów. Wody święconej nie pijam,najwyżej się nią żegnam. Opowiedziałam mu o Modlitwie wstawienniczej i że posługując tam chyba wymodliłam sobie śpiewem to uzdrowienie. Były 2 guzy, każdy na jednym płacie,również każdy z nich miał robioną biopsję i jest to udokumentowane. Guzy zniknęły i za ten cud dziękuję Panu Bogu. Dziękuję Mu również za darowanie mi drugiego życia, co też uważam że jest cudem ponieważ,10 lat temu przeżyłam chorobę onkologiczną. Chwała Panu.
- Panie Jezu! Co miesiąc prawie od początku odprawiania mszy św. o uzdrowienie przychodzę, aby Ciebie uwielbiać. Przynoszę do Ciebie różne intencje, a Ty zawsze wysłuchujesz tak, by było najlepiej. Dziękuję Ci za to. W sercu swoi przynosiłam do Ciebie prośbę o uzdrowienie relacji małżeńskiej. Ty wiesz jak źle było przez ostatnie trzy lata. Dziękuję Ci za zmianę i uzdrowienie mojego myślenia oraz za uleczenie mojego poranionego serca, za słowa pocieszenia, za nadzieję i łaskę wierności przysiędze małżeńskiej. Przez ostatnie pół roku działałeś Panie niewiarygodnie. Dziękuję Ci więc za wycofany przez męża pozew rozwodowy, za naszą otwartość na porozumienie i stopniowe odbudowywanie naszej relacji. Chwała Ci Panie! Bądź uwielbiony!
- Dziękuję Ci Panie, że od roku nie palę papierosów. Jestem wdzięczna również za uratowanie małżeństwa Marcina, a także za spokój w rodzinie, którego tak bardzo brakowało. Dziękuję także za wszystkie łaski, którymi obdarzasz moich bliskich i pomagasz rozwiązywać trudne sprawy.
- Panie Jezu! Dziękuję Ci, że uwolniłeś mnie od myśli samobójczych. Gdy na jednej z mszy św. z modlitwą o uzdrowienie, usłyszałam, że Pan uwalnia pewną osobę od myśli samobójczych i złych duchów krążących wokół tej osoby, zastanawiałam się czy jest w kościele jeszcze inna osoba, której to dotyczy. Minął miesiąc od tamtej chwili i chociaż sytuacja zewnętrzna się nie zmieniła, to nie mam myśli związanych z samobójstwem. Za to w jakiś niepojęty sposób wzrosła we mnie ufność Tobie, Panie. Jezu, ufam Tobie!
- Dziękuję za uzdrowienie Pawła z choroby alkoholowej.
Wdzięczna matka
- Dziękuję za uzdrowienie z nałogu tytoniowego mnie, Mariusza i Tomka. Dziękuję, że dajesz mi siłę do walki z tym nałogiem. Jestem wdzięczna za uzdrowienie kolana, a także za wszystkie łaski, jakimi co dnia obdarzasz moją rodzinę. Dziękuję Panie Jezu, że pomagasz mi iść nową drogą życia, którą dostałam od Ciebie po uzdrowieniu mnie.
- Dziękuję za uzdrowienie Mateusza z depresji. Babcia